Niech żyje bal ?

Zaczynał się Sylwester. Domy wypełniały się skoczną i rytmiczną muzyką a mieszkańcy ,w większości  przy suto zastawionych stołach, radośnie podnieceni, wytupując w podłogi , bez żadnych zahamowani, skoczne tańce, przygotowywali się na nadejście Nowego Roku.

Kiedy przez nadmiernie akustyczne ściany przedarło się wołanie RATUNKU, żaden z sąsiadów nie miał wątpliwości, że pomocy wzywa TA STARSZA PANI, niedołężna, samotna , zamknięta w sobie  i stroniąca od dawna od ludzi. Jakaś dziwna, nienormalna chyba?

Kolejne wołania o pomoc nie przekonały sąsiadów o potrzebie podjęcia wspólnej, sąsiedzkiej reakcji. Odradzali też wzywania Policji lub innych służb ratunkowych bo w przeszłości podobne sytuacje nie potwierdzały stanów zagrożenia zdrowia czy życia mieszkającej samotnie staruszki.

Wbrew wszystkim, powiadomiłem Policję która przybyła na miejsce błyskawicznie, po upływie niecałych 2 minut od wezwania. Policjanci przybyli w momencie na tyle szczęśliwym, że mogli osobiście usłyszeć wołanie o pomoc.

Dalej wydarzenia potoczyły się w równie błyskawicznym tempie. Na miejsce niemal równocześnie z Policją przybyła Straż Pożarna i Pogotowie Ratunkowe. Strażacy wspinając się po nie więcej jak na 5 cm szerokich gzymsach, przedostali się na balkon, sforsowali niemal bez większych uszkodzeń drzwi balkonowe i w ten sposób ekipa ratunkowa dotarła do leżącej samotnie staruszki.

Znieczulica na sąsiedzki los okazała się, nie tylko w tym dniu, silniejsza od empatii, której już zresztą od dawna nie spotykam. Własne zadowolenie, szampańska zabawa, egoistyczne samozadowolenie okazały się silniejsze od elementarnych, ludzkich odruchów.

Człowiek potrzebował pomocy – prawie wszyscy sąsiedzi pozostali głusi na wezwania o tą pomoc.  Jeszcze jedna seta, tłusta zakącha i sumienia zatopione.

Żyję wśród tych ludzi jednak wolę być niezadowolonym Sokratesem aniżeli zadowoloną Świnią.

PS. Opisane zdarzenia są autentyczne i miały miejsce 31.12.2017r ok. godz. 21 w Warszawie.