Policyjna mafia

Jak informują wolne media, biznesmen Piotr K. oraz policjant Dariusz G., aspirant z pionu prewencji warszawskiej komendy rejonowej założyli kluby Go-Go w jednym celu – żeby „czyścić” kieszenie i konta klientów. Obaj mieli się znać wcześniej. Pomysł na biznes opracował policjant, a przy pomocy biznesmena interes rozkręcił.
Z czasem policjant wciągnął dwóch swoich kolegów – Cezarego Cz. (też z policji w stolicy) i Pawła J. z drogówki w komendzie w Piasecznie, którzy mieli obsługiwać monitoring w klubach. W służbie są od 4 do 11 lat.
24 kwietnia, podczas nalotu CBŚP na klub we Wrocławiu, był tam akurat jeden z trójki podejrzanych policjantów. Pokazał policyjną legitymację, twierdząc, że jest tu tylko klientem i próbował wyjść. Został jednak skutecznie zatrzymany.
Cała sieć klubów była zorganizowana jak dobrze działająca firma. Struktura grupy była uporządkowana i zhierarchizowana, miała swój zakamuflowany „język”, a dla dyscyplinowania jego członków stworzono system kar.
Zastanawiające jest tylko to, dlaczego dopiero „amerykański” incydent” spowodował od dawna bezskutecznie oczekiwaną reakcję prokuratury i policji.
Jak głęboko i jak szeroko rozpostarty jest policyjny parasol i czy tylko policyjny ?

CBA na tropie Prezesa NIK

Agenci CBA wykonują czynności na polecenie prokurator Elżbiety Pieniążek z Prokuratury Regionalnej w Białymstoku, która prowadzi śledztwo w sprawie ewentualnych nieprawidłowości w oświadczeniach majątkowych byłego ministra finansów, a dziś prezesa Najwyższej Izby Kontroli.

Marian Banaś wydał w tej sprawie oświadczenie.

Działania operacyjne CBA wobec mojego syna nie mogą być rozpatrywane bez kontekstu, jakim jest opublikowanie wczoraj przez media fragmentów wyników kontroli dotyczącej organizacji wyborów korespondencyjnych, które miały się odbyć w maju 2020 roku
Funkcjonariusze CBA przeprowadzili przeszukanie w domu mojego syna Jakuba Banasia, w ten sposób zakłócono spokój również mojej synowej a sytuację te szczególnie przeżyły moje wnuki – powiedział Banaś.
Mój syn od przeszło roku, podobnie jak ja, był stale inwigilowany i represjonowany wraz z całą rodziną. Dzieje się tak dlatego, by zmusić mnie do rezygnacji z funkcji prezesa Najwyższej Izby Kontroli i zmiany wyników zakończonych i prowadzonych kontroli – mówił szef NIK.
Zakłócono spokój również mojej synowej i wnuków. To służy zastraszeniu mojej rodziny – powiedział.
CBA zabezpieczyło prywatne i służbowe dane zapisane w telefonach i komputerach mojej synowej. Czynności przeszukania były zaplanowane tak, aby podczas przeszukania obecna była także moja żona, co ma być dodatkowym elementem nacisku na moją osobę To przypomina mi czasy bolszewickie. Kto się nie zgadza z władzą może być aresztowany. To w czystej postaci państwo policyjne, w którym rządzą służby a nie premier, prezydent czy parlament.
Dzisiaj NIK to jedyna niezależna instytucja, na którą nie ma wpływu władza rządząca i żadna partia polityczna.
Tak być powinno, bo taki był powód jej powołania. Zapewniam państwa, że do końca mojej kadencji będę bronił niezależności NIK i żadne prowokacje i fałszerstwa służb temu nie przeszkodzą.

Niech odejdą i oszczędzą wstydu

Jeśli partie opozycyjne będą działały oddzielnie, nic nie zdziałają. Bez silnej i zjednoczonej opozycji nie ma najmniejszych szans, aby pokonać PiS i przywrócić w kraju normalność.
Tymczasem Lewica wobec pozostałych opozycyjnych partii, zachowała się jak Brutus wobec Cezara a skutki jej przyłączenia się do koalicji z PiS będą niewyobrażalnie katastrofalne.
Trzej lewicowi tenorzy okazali się jarmarcznymi zaśpiewajłami i tym gorzej dla nich, że śpiewają i fałszują całkiem na trzeźwo.
Wbrew pozorom jakie dotąd tworzyli lewicowi liderzy sami o sobie, okazało się że nie ma w Polsce takich małych rozmiarów kapeluszy aby pasowały na ich głowy jeśliby chcieli występować w eleganckim towarzystwie.
Wbrew też dotychczasowym pozorom, sztandar Lewicy nie był wcale trzymany przez krzepkie dłonie lecz przez drżące rączęta których mięśnie dotknięte są atonią.
Chociaż mówią, że ta sama historia się nie powtarza, to Czarzasty, Zandberg i Biedroń sztandar Lewicy właśnie ponownie wyprowadzają i tym razem najprawdopodobniej już na zawsze.

Nigdy już więcej nie oddam swojego głosu na Lewicę.
Skończcie, oszczędźcie wstydu.

Komentarz red. Dominiki Wielowiejskiej, GW, środa, 28.04.2021
Liderzy Lewicy spotkali się z premierem, żeby rozmawiać o Krajowym Planie Odbudowy. Ze spotkania wyszli szczęśliwi – rząd przystał na ich warunki i to w ekspresowym tempie. Ale czy rzeczywiście powinni mieć powody do świętowania? I jak długo ono potrwa?
Układanie się z PiS-em to ryzykowana gra. Partia już nieraz udowodniła, że władzą czy pieniędzmi się podzieli, ale ze swoimi. Wystarczy przypomnieć środki z Funduszu Inwestycji Lokalnych, gdzie brakowało przejrzystych kryteriów, a pieniądze płynęły głównie tam, gdzie rządzi PiS. Partia rządząca wiele razy pokazała, że za nic ma elementarne prawa, przestrzeganie zasad demokracji, a mimo to Lewica jej zaufała i uwierzyła w realizację swoich warunków dotyczących KPO. Czas pokaże, czy rząd będzie o nich pamiętał.
Na razie politycy Lewicy wyciągnęli jedynie rękę w stronę PiS-u. W momencie, kiedy opozycja mogła narzucić swoją narrację – bez oglądania się na innych – zapewnili partię rządzącą o głosach, których zabraknie ze strony Solidarnej Polski. Zaskoczyli tym pozostałe partie opozycyjne, które mówią, że należy to potraktować jako zdradę opozycji, a nawet demokracji.
Niezbyt silna i źle zorganizowana opozycja będzie teraz pokłócona, a przez to jeszcze słabsza. A jedynym zwycięzcą sporów wokół KPO jest – Jarosław Kaczyński, który w trudnym dla swojej partii momencie rozegrał i podzielił opozycję.

Częstochowska policja poszukuje ok. 45-letniego mężczyzny, który w kaplicy klasztoru na Jasnej Górze pobił strażnika.

Do zdarzenia doszło 19 marca na terenie jasnogórskiego klasztoru.
Mężczyzna w wieku około 45 lat wszedł do kaplicy, nie przestrzegając obowiązku zakrywania nosa i ust.
Uwagę zwrócił mu jeden z klasztornych strażników, który poprosił o założenie maseczki albo o opuszczenie kaplicy.
Po zwróceniu uwagi mężczyzna przyklęknął i przeżegnał się, a zaraz po wyjściu na dziedziniec kilkakrotnie uderzył strażnika w twarz, następnie zaczął go szarpać i przewrócił na ziemię przekazując mu w ten sposób nabożnie katolicki znak pokoju.