Błoto ze złota

Poprzez złe, często niezasadne inwestycje, nietrafione pomysły i nierealne plany, które dobrze wyglądały jedynie w rządowej propagandzie telewizyjnej, Prawo i Sprawiedliwość wyrzuciło w błoto co najmniej 6,1 miliardów złotych

Lista najbardziej nieudanych inwestycji PiS:
• program budowy promów „Batory” – 12,5 mln zł;
• „wybory kopertowe” – 70 mln zł;
• elektrownia w Ostrołęce – 1,35 mld zł;
• kara za wydobycie węgla w Turowie – 322 mln zł;
• kara za brak praworządności – 1,72 mld zł
• „afera respiratorowa” – 20 mln zł;
• program „Polskie szwalnie” – 258 mln zł;
• podkomisja smoleńska – 30 mln zł;
• Fundusz Sprawiedliwości – 280 mln zł;
• Mierzeja Wiślana – 2 mld zł;
• koszt zerwania umowy z producentem helikopterów Caracal – 80 mln zł;
• stadnina koni w Janowie Podlaskim – 9,4 mln zł;
• kampania pieniędzy z KPO, których nie ma – 6 mln zł;
• ławeczki BGK – 1,6 mln zł.

Najdroższa pozycja w całym zestawieniu – przekop Mierzei Wiślanej – wciąż nie jest tak naprawdę ukończona. Pogłębiony kanał żeglugowy kończy się bowiem na 900 metrów przed wejściem do portu w Elblągu, do którego miał docelowo prowadzić. I nikt nie pali się specjalnie do wzięcia na siebie kosztów zakończenia tej inwestycji.
Władze Elbląga uważają, że obowiązek spoczywa na inwestorze, czyli Skarbie Państwa lub bezpośrednio na Urzędzie Morskim. Z kolei Ministerstwo Infrastruktury upiera się, że zadanie to należy do elbląskiego samorządu. Końca sporu ani ostatecznych kosztów tej inwestycji, jak na razie nie widać.

Żoliborsko-Nowogrodzki Slang Miejski

Znajoma, gdy dowiedziała się o dywagacjach p. Kaczyńskiego o wykorzystywaniu szyi przez niewiasty będące w wieku poniżej średniego, początkowo bardzo się uradowała sądząc, że chodzi o jakąś nową pozycję erotyczną, ale po chwili zmarkotniała, gdy dotarło do niej, że chodzi o używanie alkoholu, niekoniecznie dla łatwiejszego zaniedbywania cnót niewieścich, których Prezes the Best jest żarliwym obrońcą.
W samej rzeczy Jego Ekscelencja użył slangu miejskiego (nie dziwota, zarówno Żoliborz, jak i Nowogrodzka niewątpliwie są fragmentami obszaru należącego do miasta stołecznego Warszawy), w którym (patrz Słownik slangu miejskiego i mowy potocznej) „dać sobie w szyję” znaczy „wprowadzić się w stan nietrzeźwości” przez „szyitki” i „szyitów”.
(na podstawie- Jan Woleński, polityka.pl)

Włosy jeżą się na głowie

Stymulowano moim życiem. Miałam być grzeczna i posłuszna. Gdy stawiałam opór, nie dostawałam leków na sen. Nie potrafiłam już tego znieść bez znieczulenia. Nauczyłam się udawać i zachowywać pozory”.
Beata Boros-Burlingo, nim wstąpiła do PiS, przez lata służyła mafii.
17 września 2018 r. do władz Prawa i Sprawiedliwości w Olsztynie wpływa pismo od mężczyzny podpisanego jako „wyborca”. W lewym górnym rogu tego dokumentu widnieje napis: „POUFNE”. „Wyborca” pisze o tym, że członkini PiS i kandydatka tej partii na radną oraz wójta gminy Elbląg w październikowych wyborach samorządowych, Beata Boros-Burlingo, może być zamieszana w aferę SKOK Wołomin.
„Wyborca” swój donos argumentuje troską o wyborczy wynik kandydatów Prawa i Sprawiedliwości. Partia to pismo ignoruje.
Jedenaście dni później w internecie anonimowy użytkownik, podpisany jako „tłumacz”, sprawę stawia jasno: „Pani Beata Boros-Burlingo jest bez dorobku, ale za to z kilkumilionowym długiem w SKOK Wołomin i nie tylko. Jak PiS, partia czystych rąk, może tak oszukiwać wyborców i wystawiać takich kandydatów?”.
Pytania nie przedostają się do opinii publicznej. Beata Boros-Burlingo w wyborach staje do boju jako kandydatka partii rządzącej.

Szczegóły – „Grzeczna i posłuszna”. Niezwykła historia działaczki PiS z mafią w tle – Wiadomości (onet.pl)

„W głowie się nie mieści”

Państwowa firma energetyczna zapłaciła za imprezę z kasynem.

Jak informuje Onet.pl (Kamil Dziubka), w dniach 9 -11 października br, w Juracie na Półwyspie Helskim, w ramach eventu państwowej spółki energetycznej Enea, została zorganizowana impreza z ruletką i pokerem.
Oficjalnie były to „warsztaty” dla zarządów spółek z grupy Enea będącej jedną z największych państwowych firm energetycznych w kraju
W trakcie tych warsztatów zorganizowano imprezę w tzw. mobilnym kasynie do którego specjalistyczna firma dowiozła stoły do pokera i ruletki, zapewniła obsługę, a nawet dostarczyła specjalne zastawki tworzące wrażenie przebywania w prawdziwym kasynie.
Zabawa mogła kosztować nawet kilkanaście tysięcy zł. Tyle wyniósł koszt sprzętu, obsługi, a także alkoholi, które były serwowane uczestnikom kilkugodzinnej rozrywki. Za wszystko zapłaciła państwowa firma.
W sieci krążą zdjęcia z tej imprezy a jedno z nich przedstawia uczestników z zasłoniętymi twarzami.
W dobie szalejących cen prądu, rozszerzającej się biedy zwłaszcza wśród emerytów, trudno jest zrozumieć bezmyślne szastanie państwowymi pieniędzmi.

Z życia wyższych sfer – Epizod 10