Senior w kuchni

Jeszcze kilka lat temu przypalałem wodę w czajnikach bo takim byłem kuchennym abnegatem. Uważałem, że nie umiem i nie potrafię i to usprawiedliwiało mój wszelki opór do podejmowania jakichkolwiek, nawet najdrobniejszych zabiegów kulinarnych. Nie byłem ani nie jestem też chyba jakimś nadzyczajnym wyjątkiem ani dziwacznym okazem faceta kiedyś bezradnego przy stojącym na kuchence garnku lub patelni. 

Po śmierci żony pierwsze 2-3 lata żyłem na kanapkach, kawie i herbacie. Sporadycznie mieszkająca obok Sąsiadka obdarowywała mnie gorącymi daniami obiadowymi co, przyznaje, wprawiało mnie w niezręczne zakłopotanie tym większe im smak potraw mojej sąsiadki dościgał poziomu kulinarnych mistrzostw świata i zdecydowanie przewyżsał popisy znanych kucharzy z popularnego programu kuchennego.

Zaczełem więc pierwsze , sporadyczne próby od ugotowania zupy jarzynowej, kapuśniaku, krupniku, fasolki po bretońsku czy popularnego w naszym kraju bigosu. Później przyszła kolej na naleśniki, placki ziemniaczane i racuszki z owocami. 

Kiedy wymieniłem piekarnik i zainstalowałem nową kuchenką wpadłem w nałóg czytania przepisów na krajowych i zagranicznych blogach kulinarnych i tak znalazłem się na etapie wypieku ciast drożdżowych, zapiekanek, cepelinów nadziewanych mięsem lub kiełbasą, nadziewanej cukinii a ostatnia premiera – schab długojrzewający.

Nie są to z całą pewnością arcydzieła i do takiego poziomu absolutnie nie pretenduję. Są to jednakże potrawy poprzez które przełamuję dotychczasową nieudolność i są one na moją miarę i na mój smak. Efekt końcowy moich potraw wypada podobno nie najgorzej, tak przynajmniej ocenia to Pani Sąsiadka i moja Wnuczka, której do tego stopnia zasmakował upieczony przeze mnie placek drożdżowy z brzoskiniami, że zachęciła mnie do założenia kulinarnego bloga, co też właśnie czynię.

Nie jest to blog typowy. Nie pretenduję do kuchennego drogowskazu ale chcę być dowodem dla podobnych seniorów jak ja, że można otrząsnąc się z odrętwiającej dotychczaswej nieudolności w tym zakresie i uczynić z domowej kuchni miejsce twórczej samorealizacji. Patetycznie, ale szczerze i niech tam! 

Tak więc oto moje kulinarne dzieła!