Demokraci chcą prawo zmieniać, a autokraci je łamać, ignorować, deptać. Demokraci uznają, że władza potrzebuje ograniczeń, autokraci nazywają to imposybilizmem, bo jak władza czegoś chce, czegokolwiek, to powinna móc – wbrew Konstytucji, kodeksom i obyczajom.
Ta perspektywa – wszechmocy partii, która wygrała wybory, nad obywatelami – wywodzi się z teorii profesora Ehrlicha, którego uczniem był Jarosław Kaczyński. Jedni nazywają to wolą suwerena, która unieważnia wszystko inne, ja bym to nazwał komunistycznym myśleniem.
Jedyna Konstytucja, jakiej taka rozhulana władza by nie złamała, miałaby tylko jeden artykuł, który mówiłby, że partia może wszystko. Przecież to już było!
A do tego tę wszechmoc nad całym społeczeństwem Nowogrodzka czerpie z tego, że poparł ją jeden na pięciu Polaków, bo tak się przedstawiają proporcje, jeśli się policzy niegłosujących.
Aleksander Kwaśniewski, wywiad Anny Dryjańskiej, natemat.pl