Ostatnio coś nachodzą mnie dziwne sny. Dotąd jakoś mnie omijały, czyżby jakieś znaki czasu? Chyba raczej nie i najpewniej nie mogły się dotąd przebić przez kamienną twardość objęć Morfeusza w jakie zwykle zapadałem.
Otóż śniło mi się ostatnio, że poszedłem do miejscowego Pasterza zgłosić i zarezerwować termin ślubu, bo zamierzałem, na stare lata, zawrzeć związek małżeński z poznaną tydzień temu prześliczną wiolonczelistką la,la,la, z którą z niebiańską przyjemnością uprawiałem przedmałżeński seks. No i stało się to co stać się nie powinno, no chyba wiecie co?
Ja nie chciałem tego ślubu „bom już dostał (perfekt-cyjnie ) com chciał”, a nadto żem komuch, zakazana morda z krwią na rękach, poza nawiasem prawowitych i patriotycznych obywateli. Byłem przekonany, że nie mam szans nie tylko na kościelny ślub ale nawet na jakąkolwiek rozmowę z Pasterzem, który zapewne, już na samym wstępie, wyrzuci mnie z hukiem z kancelarii nawet bez pokropienia wodą święconą, bo będzie jej żałował na takiego to to a wodę, nawet tę święconą, trzeba oszczędzać, żeby nie płacić wysokich podatków za śmieci!
Ale wcale nie! Zostałem przyjęty ciepło, z życzliwym uśmiechem i z całkowitym zrozumieniem przedstawionej sprawy i zamiaru z jakim przyszedłem.
Usłyszałem, że wszyscy jesteśmy dziećmi tego samego Boga, wszyscy zasługujemy na miłość, szacunek i łaskę miłosierdzia no bo kto jest bez grzechu? – zabrzmiało , jakby z nieba, wcale nieretoryczne pytanie.
Dalej, że każdy może błądzić poszukując drogi do zbawienia a on, czyli Pasterz jest od tego Pasterzem, żeby ułatwić odnalezienie tej drogi, obdarowując szukającego życzliwością, pomocą i pokojem.
Słuchałem tego wszystkiego z narastającym zdumieniem i niedowierzaniem, że to nie sen we śnie!
Prawdziwego jednak szoku sennego doznałem, usłyszawszy, że posługa udzielenia ślubu jak zresztą i inne posługi są bezpłatne bo prawdziwa wiara i modlitwa nie jest ani do kupienia ani na sprzedaż!
Nagle…. obudziły mnie głosy ojca rydzyka i maciarewicza dochodzące z włączonego timerem telewizora i TV Trwam!